Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2011

Genewa - Kalwin, oenzet i śmiejący się garnek

Kontynuuję szwajcarski cykl . Któregoś z kolei łykendu byłem w Genewie (swoją drogą - kaleczenie języka polskiego nadużywaniem słowa "weekend" jest okropne, nieprawdaż? jakby ktoś znał jakiś polski zamiennik to ja poproszę). Wiecie gdzie jest Genewa. To tak na zachodzie samym Szwajcarii, blisko Francji . Mieszkają tam francuskojęzyczni Szwajcarzy, więc nie może być specjalnie fajnie no i nie było oczywiście ; ). Jest tam strasznie dużo międzynarodowych organizacji, strasznie dużo ludzi, straszny tłok, a do tego trafiłem na straszne korki. Poza tym było to chyba jedyne miejsce w Szwajcarii które widziałem i w którym było brudno . No coś niebywałego . Tutaj mapka . Jak widać droga z okolic Zurychu jest w miarę prosta. Autostradą na przód na zachód, w sumie prawie 300km. Wyświetl większą mapę Jak to się stało, że znalazłem się w Genewie? Z Turgi podjechałem do Baden, z Baden natomiast udało mi się dostać na autostradę w kierunku zachodnim, potem było już łatwo. Na począt...

Zurych

Zapowiedziane w poprzednim poście opowiastki przeróżne o doświadczeniach autostopowych w Szwajcarii czas zacząć. W Zurychu bywałem dość często, i to nie tylko dlatego, że miałem blisko. W każdą niedzielę, jeśli akurat nie pojechałem gdzieś dalej (bo np. dałem się sfrajerować nocną zmianą w sobotę) jeździłem tam do kościoła na mszę po polsku. Dla ewentualnie zainteresowanych: msza odbywa się w każdą niedzielę o godzinie 12:15 w kościele Herz-Jezu ( Aemtlerstr./Gertrudstr. , dzielnica Wiedikon), informacje o mszach w innych szwajcarskich miastach znajdziecie na stronie Polskiej Misji Katolickiej . W Szwajcarii miasta są ogólnie małe, Zurych jest największym z nich i nie ma nawet 400 tysięcy mieszkańców. Jest tam oczywiście mnóstwo wspaniałych zabytków, których tu nie opiszę, bo się na tym nie znam specjalnie. Jak już pisałem bilet tramwajowy kosztuje tam 12zł, więc głównie poruszałem się pieszo. No ale wszędzie jest w miarę blisko, więc nie narzekałem. Właściwie Zurych był ...

Autostopem do- i po Szwajcarii

Istnieje jakaś taka zupełnie okropna i nieprawdziwa legenda o tym, że po Szwajcarii autostopem jeździć się nie da, że Szwajcarzy straszni legaliści i że nikt cię nie weźmie, no nie ma szans. Otóż oświadczam, iż to kompletna bzdura . W zeszłym roku miałem okazję przez 2 miesiące pracować w Instytucie Paula Scherrera w Villigen pod Zurychem przy eksperymencie nEDM . Pracowałem w tygodniu, a w weekendy zwiedzałem Szwajcarię - oczywiście autostopem - więc miałem okazję przekonać się jak to z tym stopem u Helwetów jest. A jest naprawdę świetnie . I na szczęście, bo w tym kraju to jest chyba jedyna cenowo sensowna opcja podróżowania. Co prawda zarabiałem "po szwajcarsku", ale ceny biletów komunikacyjnych w dalszym ciągu były dla mnie szokujące . Dojazd pociągiem z miejscowości której mieszkałem - Turgi - do Zurychu (jakieś 30 km) to - o ile dobrze pamiętam - wydatek rzędu 35zł. Dobrze pamiętam za to inną cenę . Do kraju serów i wszelkiego bogactwa pojechałem zaraz po tygodni...