Lat temu ze dwa wybraliśmy się z A. na łikend majowy do Lwowa autostopem. W zasadzie to nie my wpadliśmy na ten pomysł. Otóż te dwa lata temu wyścig autostopowy rok rocznie organizowany i startujący z Sopotu akurat za swój cel wybrał Lwów. A. bardzo chciała wziąć w nim udział, więc się wybralim. Tak się składa, że nie jesteśmy z Sopotu, więc najpierw musieliśmy tam dojechać. Stopem nie było czasu, więc pociągiem. Niestety Polskie Koleje Państwowe nie wpadły na pomysł, że w łikend majowy ktoś chciałby gdzieś jechać. A do tego jeszcze nad morze? No niedorzeczność. Tak oto wigilię pierwszego maja wieczorem na dworcu głównym w Krakowie mrowie ludzi wypełniało 3-wagonowy pociąg jak sardynki , a drugie takie mrowie próbowało również stać się sardynkami wbijając się do pociągu. Ponieważ jednak ściśliwość masy ludzkiej jest nad wyraz ograniczona - nie udało im się to. Po dwóch godzinach od planowanego odjazdu ktoś bardzo mądry podstawił dwa dodatkowe wagony. Wbiegliśmy do nich czym p...