Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Rowerem po lubelskiem - dzień III, IV, V i koniec

Dzień III Ciąg dalszy podróży po Lubelszczyźnie rowerem -  przypomnę jeno, że drugiego dnia dotarłem w okolice Zaklikowa. Dzień trzeci był chyba pod wszelkimi względami najwspanialszy ze wszystkich dni - ale zacznijmy po kolei. Rano jak zwykle zrobiłem zwyczajowe zapasy: butelka woda, butelka soku kubusiopodobnego, czekolada i jakieś jedzenie. Tym razem tego jedzenia trochę więcej bo cały dzień miałem spędzić w lesie. W Lasach Janowskich dokładnie. Tego dnia zacząłem również jeździć po trasach opisanych w przewodniku Lubelszczyzna i Roztocze na rowerze wydawnictwa Pascal. Książeczka zawiera dość dokładne opisy tras plus wzmianki o atrakcjach turystycznych i uważam, że jest warta polecenia. Zgodnie więc z przewodnikiem udałem się w las. Przez pierwsze kilka kilometrów droga była gruntowa i to dość kiepskiej jakości - miałem zaplanowane na ten dzień ponad 100km po tym lesie i jak zobaczyłem trasę to już się bałem, że będę musiał wyjechać z dzikich ostępów na krajówkę do Zamości...

Beskid Makowski, Lubomir i góry bez aparatu

Przerywamy na chwilę program pod tytułem relacja z rowerowej ekskursyi po Lubelszczyznie aby opowiedzieć Państwu o górach. Górkach. Góreczkach. O paśmie najbliżej chyba Krakowa leżącym jak się da tylko. Otóż otóż. Istnieje takie zjawisko przyrodnicze jak Beskid Makowski (zwany również Średnim , istnieje bowiem Mały , ale już Dużego to nie ma). Zjawisko to występuje jakieś 40 km od Krakowa a jego najwyższą formą pozostaje (póki co) szczyt o nazwie Lubomir . czar-gor.pl Jako, że kolekcjonuję szczyty wszystkich pasm górskich w Polsce aby potem dostać taką ładną odznakę zdobywcy Korony Gór Polski (wydawaną przez odpowiedni Klub Zdobywców ) wybrałem się i na ten zacny, ponad 900metrowy pagór. I był to wyśmienity wybór, zaiste nie sądziłem, że takie miłe miejsca są tak blisko Krakowa. Wysokości gór tych może nie imponujące, ale okoliczności przyrody nader urodziwe. Wybrałem na punkt wyjścia Lubień i podążyłem w górę żółtym szlakiem. Trakt łagodny, spacerowy, ale bardzo atrakcyjny: ...

Rowerem po lubelskiem - dzień II

Dzień II W poprzednim poście dojechaliśmy do Połańca (tak, to miasteczko ma coś wspólnego z Uniwersałem Połanieckim ). Aby nie jechać główną trasą krajową udałem się dalej prosto na południe aby przekroczyć Wisłę . Nie ma tam mostu, za to kursuje prom (koszt za mnie i rower = 2zł) co jest strasznie fajną atrakcją : ). Pomknąłem więc ku nowej przygodzie, co prawda bez Pana Kleksa , ale na promie. Po przeprawieniu się przez Wisłę ruszyłem w stronę Baranowa Sandomierskiego przez lokalne, ale utrzymane w dobrym stanie drogi między małymi nadwiślańskimi wioskami. Cudo! Zieleń, równy asfalt i piękna pogoda. Od czasu do czasu jaki bocian przeleci jeno, tu i tam jaka rzeczka zaszumi.   W Baranowie znów cichutki, małomiasteczkowy rynek, jakiś zamek w parku nawet. Skład takiego rynku zwykle wygląda podobnie: Poczta, Bank Spółdzielczy, sklep, lodziarnia, kilka ławek. Przesympatyczne miejsce.  Z Baranowa ruszyłem już bardziej ruchliwą drogą prosto na Tarnobrzeg. Droga ruchliwa...