W październikowej Masówce , czyli prasowym ramieniu krakowskiej Masy Krytycznej , ukazał się tekst będący refleksyjną kompilacją trzech ( raz , dwa i trzy ) rowerowych podróży małych i dużych na pogranicze Podkarpacia i Lubelskiego. Także tego, zachęcam do lektury! --------- Jesień. Nad Krakowem zawisły już grube chmury deszczowo-smogowe. W komentarzach prasowych tryumfują kierowcy („Pierwszy deszcz spadł, rowerzystów przegonił, tylko samochód, proszę państwa, samochód rozwiązaniem jedynym, dobrem ukochanym!”), a Ty marzysz o podróży na ciepły, daleki wschód... Może Iran, Kurdystan, Turcja, Biłgoraj...? Na bogatą infrastrukturę rowerową Stołecznego Królewskiego Tradycyjnego Białoczerwonego Brodatego Miasta Krakowa przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać. Na szczęście nie wszystkie miasteczka i sioła mają takie tradycje: nie musząc dbać o infrastrukturę dorożkarską, rzucają fundusze pod koła rowerów. Może nie wszyscy wiedzą, ale tam daleko, daleko, wśród gęstwin...