Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2013

Aktualności: dwa nowe kraje i przyjaciele na pokładzie [z trasy]

Z internetem jak zwykle bida, a w Belize to już w ogóle bida wielka, więc będzie krótko. Najpierw, że ukazały się w tzw. międzyczasie dwa teksty gdzie indziej: 1.  Meksykańskie trzykołowce na Wolnym rowerze , 2.  Handlarze z San Cristobal na Peronie4 Belize City, wyspa ptasia Poza tym, to jestem obecnie w Belize, co oznacza, że już nie w Meksyku, a poza tym, że przeciąłem północną Gwatemalę. W Gwatemali zaś ludzie okazali się wspaniali, więc odetchnąłem nieco od nie-zawsze-przyjaźnie-nastawionych ludzi w Meksyku. Uśmiechają się aż miło. Albo weźmy taki drugi dzień w Gwatemali. Zajeżdżam pod sklep, na śniadanie zakupuję fasolę, bo co innego można jeść na śniadanie. Pan będziesz jechał dalej? A nie, zjem sobie tutaj. Aaa, to siadaj pan, siadaj - sadza mnie za stołem. Kawke pan lubisz? A no pewno! I leci do domu, żona, gringo przyjechał! To ja krzyczę, że polaco, a nie gringo, że Europa, a ten że świeta matko Bolka i Lolka, Europa, tak daleko, muy lejos, muy lej...

Zaduszki po meksykańsku

W Zaduszku, czyli tutaj: Dzień Zmarłych, miasto przenosi się na cmentarz. W Polsce stawiamy na grobach znicze, przynosimy zmarłym światło. Żydzi kładą na grobach kamienie, bo, jak mówią, na cmentarzu spotykamy się z wiecznością. wiece się wypalą, kwiaty zwiędną, a kamienie są wieczne. W Meksyku ludzie kładą na grobach trawę czy igliwie, siadają i zaczynają imprezę. Jest piwo, tequila, są tacos i pieczone kurczaki. Obowiązkowo kokakola. Rodziny siadają wokół grobu i biesiadują razem ze zmarłymi. Czasem przynoszą gitary, bywa że do grobu - domku z drzwiami i oknami - przychodzi cała kapela. W ostateczności można zawsze włączyć mp3 z komórki. Jeśli wuj czy brat lubił za życia dobry kawał mięcha, to się mu taki kawał przynosi. Jeśli lubił jakąś konkretną piosenkę, to się mu ją zagra. Dookoła kręcą się sprzedawcy chrupków, wody, orzeszków i wszystkiego tego, co się zawsze na ulicach miasta sprzedaje. Dookoła cmentarza stoją zaimprowizowane restauracyjki, leją się trunki, smaży jedzon...

Z Jukatanu aż do Chiapas wykonany skok, albo dziesięć meksykańskich nocy

Ostatnio pisałem z Meridy w stanie (bo Meksyk to też stany zjednoczone) Jukatan. Następnie przejechałem przez stan Campeche, przeciąłem fragment stanu o dziwnie znajomej nazwie Tabasco, aż znalazłem się w deszczowo-górzystym Chiapas. Wesoła mapka Jako, że jest to moja pierwsza dłuższa niż 5 dni wycieczka rowerowa, nie dziwi że pobiłem po prostu wszystkie możliwe wojtkowe rekordy. Czyli tak - najdłuższa trasa to już nie niespełna 600km , ale ponad 1400. A najwyższe wzniesienie to już nie 1445-metrowa przełęcz , tylko jakieś 2400 m n.p.m. . No nie powiem, jestem z siebie zadowolony. Nie przypuszczałem, że podjadę. A jadąc, nie przypuszczałem, że te cholerne podjazdy kiedyś się skończą. Nawet mój rower się nie posypał, to dopiero sukces. Ale w końcu jest młody, ma 24 lata, rok mniej ode mnie. Mi bici