Jakiś czas temu, na tak zwanym znanym portalu społecznościowym, pozwoliłem sobie zamieścić informację, iż źle mi się dzieje, iż jestem chory na wszystko i do tego nielegalnie przebywam w Panamie, czego naprawienie wymaga przejechanie przez cały kraj długi (i niezbyt szeroki) w stanie wysokiej gorączki, kataru, zapalenia ucha i ogólnego smutku. No to chyba należałoby się teraz wytłumaczyć po kolei o co w tym wszystkim chodziło. Wjechałem do Panamy dnia 10 kwietnia 2014 roku od strony Kostaryki, przejście graniczne Sixaola-Guabito, prowincja Bocas del Toro. Po stronie kostarykańskiej opłaciłem podatek wyjazdowy w wysokości 7 dolarów (plus dwa dolary opłaty za opłatę: punkt graniczny oferuje możliwość wpłaty 7 dolarów poprzez specjalną maszynę z czytnikiem paszportów, która po prostu nie działa: wielu próbowało i nikomu się nie udało, jeśli zaś maszyna nie działa, możesz opłacić podatek w miejscowej „aptece” która to apteka zasadniczo chyba nie ma leków na stanie, a utrzymuje się wł...