Zdaje się, że pomimo względnej aktywności piśmienniczej w ostatnim czasie ( Świat do góry nogami według Eduardo Galeano , Ameryka Środkowa: nauka powolnej jazdy czy Pożegnanie z Morzem Karaibskim ) właściwie dawno już mi się nie zdarzyło opisać co się właściwie ze mną dzieje. A to podobno czasem kogoś interesuje (tzn. tak mi kiedyś powiedział T. i od tamtego czasu piszę - od czasu do czasu - wpisy opatrzone znaczkiem [z trasy]). Mam dużo różnych notatek, urywków, impresji. To już czwarty zeszyt, który ze mną podróżuje. Trzy pozostałe i kilka książek, ciążą coraz bardziej w sakwach i proszą, by je wysłać do Polski. Pani Justyna z Caracas mówi, że teraz nie, bo na Boże Narodzenie kradną paczki najwięcej: tak na poczcie, jak i u kurierów. Może w styczniu? Piszę do Was z Caracas (nie mylić ze Skaracas, ska-jazzową grupą z Caracas, która jak nikt inny gra Watermelon Man, taaaaaa tatatata ta, Watermelon man...)