Lecimy z drugą lekcją muzyki latynoamerykańskiej: dzisiaj kolumbijska cumbia (czyt. kumbia). Pierwsza lekcja, o wenezuelskim joropo , była nieco przydługawa, więc dzisiaj polecimy króciutko. Za miejsce narodzin cumbii przyjmuje się Kolumbię, chociaż obecnie jest grana wszędzie od Argentyny do Meksyku. Ma prosty i żywy rytm na dwa, wybijany przez obowiązkowy zestaw bębnów, w którym odbijają się afrykańskie korzenie gatunku. Korzenie związane z kulturami narodów rdzennych (postkolonialnie zwanych Indianami, chociaż od paru setek lat wiemy, że Ameryka to nie Indie) wyrażają się w użyciu instrumentów dętych, podobnych do fletu (jak gaita czy caña de millo ). Dla przykładu przesłuchamy sobie temat Yo me llamo cumbia (Nazywam się cumbia) interpretowanego przez królowę gatunku, Totó la Momposina (która, jak sama nazwa wskazuje, urodziła się na wyspie Mompox na rzece Magdalena). O czym śpiewa Toto? Zobaczymy sobie pierwszą zwrotkę: Yo me llamo cumbia, yo soy la reina por donde voy,...