Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Droga do Limy na pocztówkach. Część II: Góry.

Alpaki, tunele, Klub Matek, owce, lodowce, mało tlenu, dużo deszczu, czyli druga część drogi z granicy do Limy spisanej na pocztowkach. --> gwoli wstępu i spójności zob. Część I: Pustynia --> wszystkie zdjęcia zob. Peru - na północ od Limy 22/09/2016, 10 km za Chiquicara Po ośmiuset kilometrach od granicy wreszcie zjeżdżam z głównej drogi i widzę inną twarz Peru. Wreszcie znikają wydmy i szarość pustyni, a wiatr, który codziennie usiłował mnie zatrzymać dmiąc na północ, teraz wpycha mnie między skalne załomy Cordillera Blanca. Dolina rzeki Santa zielenieje od pól. Woda z kanałów irygacyjnych przepływa szeleszcząc półkami kwadracików obsianych ryżem. Szeleszczą także szerokie liście kukurydzy, których kolby suszą się w złotych kręgach na obrzeżach pól. Wyżej, tam gdzie nie dociera irygacja, na pierwszych tych grzbietach górskich na wschód od wybrzeża, jest sucho jak wcześniej na pustyni. Piach zalega w łatach, oblepia granie, podobne Tatrom Zachodnim w miesiącach śnieg...

Droga do Limy na pocztówkach. Część I: Pustynia.

Krótko przed wjazdem do Peru zaoferowałem Czytelnikom pocztówki. Mój paszport miał niedługo stracić ważność. Wyrobienie nowego w Limie kosztuje 120 dolarów. Napisałem więc na tak zwanym znanym portalu społecznościowym , że kto chce, może za 25 zł zakupić pocztówkę z drogi z peruwiańskiej granicy do peruwiańskiej stolicy. --> dla kontynuacji zob. Część II: Góry --> wszystkie zdjęcia zob. Peru - na północ od Limy W ten sposób miałem zamiar zebrać potrzebne środki na paszport, ale się pomyliłem. Nie uzbierałem na paszport: uzbierałem przeszło trzy razy więcej. Po pocztówki zgłosiło sie w sumie trzydzieści pięć osób , a wiele z nich wpłacało znacznie więcej niż umówione 25 zł. Były przelewy po 30, 40, 100 a nawet jeden na 400 zł. W sumie zebrało się 1773,57 zł . Od tego trzeba by odliczyć koszt wysyłki trzydziestu pięciu pocztówek, który wyniósł około 280 zł, czyli zysku na czysto mam od Was Drodzy Czytelnicy 1500 zł. Będzie na paszport, na remont roweru, na kilka innych detali,...

Trzeci rok

Jeszcze do niedawna odpowiadałem, że dwa i pół, chyba udając sam przed sobą, że wcale nie minęło jeszcze aż tak dużo czasu. Ale dzisiaj trzeba przyznać z całą otwartością, że podróż trwa już całe trzy lata. Dokładnie trzy lata temu wyjechałem z Polski. Sam nie mogę w to uwierzyć, sam się temu dziwie. Pytają ile czasu jesteś w podróży, trzy lata, naprawdę?, naprawdę, no chyba tak, na to właściwie wychodzi. Czasem sobie nawet liczę: październik 2013, potem 2014, raz, 2015, dwa, 2016, trzy. No tak, czyli trzy. A ten ostatni, trzeci rok, to już w ogóle przeleciał jak chwila, zostały po nim rozmazane światła i od razu nadszedł czwarty.