Alpaki, tunele, Klub Matek, owce, lodowce, mało tlenu, dużo deszczu, czyli druga część drogi z granicy do Limy spisanej na pocztowkach. --> gwoli wstępu i spójności zob. Część I: Pustynia --> wszystkie zdjęcia zob. Peru - na północ od Limy 22/09/2016, 10 km za Chiquicara Po ośmiuset kilometrach od granicy wreszcie zjeżdżam z głównej drogi i widzę inną twarz Peru. Wreszcie znikają wydmy i szarość pustyni, a wiatr, który codziennie usiłował mnie zatrzymać dmiąc na północ, teraz wpycha mnie między skalne załomy Cordillera Blanca. Dolina rzeki Santa zielenieje od pól. Woda z kanałów irygacyjnych przepływa szeleszcząc półkami kwadracików obsianych ryżem. Szeleszczą także szerokie liście kukurydzy, których kolby suszą się w złotych kręgach na obrzeżach pól. Wyżej, tam gdzie nie dociera irygacja, na pierwszych tych grzbietach górskich na wschód od wybrzeża, jest sucho jak wcześniej na pustyni. Piach zalega w łatach, oblepia granie, podobne Tatrom Zachodnim w miesiącach śnieg...