Widzę, jak wstaje o dziewiątej: tak późno? To przez wakacje: normalnie trzeba się obudzić jeszcze przed piątą, czwarta czterdzieści pięć. Wykorzystuję styczeń na odespanie całego roku! Ta czwarta czterdzieści pięć jest dla wychowawców. Dzieciaki wstają o piątej, dwadzieścia sześć dziewczynek w wieku od sześciu do osiemnastu lat. Asia wchodzi do pokojów. Mieszkanki internatu jeszcze pochrapują, ciała porozciągane na wskroś materaców, przykryte lekkimi kocykami przed delikatnym chłodem poranka, który już za dwie-trzy godziny zmieni się w ciężki upał tropiku. Miasteczko leży na krańcu Amazonii. Niewiele kilometrów dalej na południe bezkresna dżungla spotyka się z boliwijskim pasmem Andów. Powietrze z konieczności unosi się w górę, ochładza i skrapia cały region podgórski, wilgotne Chapare. Aby dotrzeć do Bulo Bulo trzeba z lotniska Viru Viru jechać na zachód drogą na Cochabamba. Zaraz zaraz, co ja miałam robić? (fot. z archiwum misji w Bulo Bulo)