Ludzie w Paragwaju - podobnie jak w Polsce - są bardzo podzieleni. I to nie tylko w sensie politycznym. Paragwajczyk to niemal zawsze syn imigrantów, którzy przyjeżdżali z różnych krajów i w różnych latach. Dziś "prawdziwy" Paragwajczyk nienawidzi Paragwajczyka o pochodzeniu brazylijskim, bo tamten zawłaszcza sobie połowę kraju. Ten brazylijski z kolei nie znosi - i z wzajemnością - chłopów bez ziemi, bo ci siłą włażą mu na pola. Wszystkich chłopów w ogóle nie znoszą miastowi z Asuncion, bo chłopi - jak mówią - zamiast pracować, blokują stołeczne ulice podczas protestów. Chłopi natomiast klną siarczyście na latyfundystów, przez których nie ma już ani gdzie sadzić, ani gdzie zbierać. Potomkowie Polaków i Ukraińców mówią, że Paragwajczycy kradną, a Paragwajczycy - że Polacy się nie myją. Ludności rdzennej nikt nie lubi, bo żebrzą na skrzyżowaniach i chodzą brudni. Ludność rdzenna z Chaco z kolei nie za bardzo lubi niemieckojęzycznych Menonitów z Filadelfii bo ci wycięli w...