Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Jak nakręcić film dokumentalny (o Paragwajczykach na przykład)

Dzień dobry. Zapraszam na praktyczny poradnik kręcenia filmów dokumentalnych. Zaznaczam, że jest to tekst z gruntu nieprzydatny dla ludzi ze środowiska, znawców tematu, absolwentów filmówki i tak dalej. Omówimy tu raczej przypadek kreacji spontanicznej. Chodzi zresztą o solidną fizykę: kreację pary cząstka-antycząstka , w tym wypadku: film i książka, ale o tym za chwilę. Poniżej poruszymy wszystkie najistotniejsze tematy związane z produkcją filmu dokumentalnego "Soy paraguayo": geneza —poważna sprawa!— kręcenie, edycja, sprzęt, muzyka, a nawet finanse. No to do dzieła! Skąd to wszystko Ale chcecie wersję full wypas czy skróconą? Spróbujemy się streścić: można powiedzieć, że zalążek opisywanego zjawiska utworzył się jeszcze w Wenezueli. Przy pisaniu książki "Upały, mango i ropa naftowa" zdarzyło mi się czytać sporo o historii Ameryki Łacińskiej. Zauważyłem wówczas, że w kolorowym pejzaży kontynentu najdziwniejszym ze zwierzy jest właśnie Paragwaj. Po...

Niepodległość oglądana z Boliwii

W rzeczywistości, nie oglądałem dużo: kilka zdjęć, pół tuzina nagłówków, ćwierć artykułu. Zaczęło się w sobotę o dwudziestej trzydzieści tutaj, tutaj był jeszcze dziesiąty, ale w Polsce już jedenasty, więc na slajdowisku w Santa Cruz, zamiast plaży w Cancun, pokazałem fotografię z kolumną Zygmunta i spokojnym tłumem jednej z kwietniowych niedzieli. Nie zjawiło się wiele osób, ale bili brawo, gratulacje, mówili, niech żyje Polska i słali Wam pozdrowienia. To było nocą, potem był dzień: duszny i wietrzny zarazem, wilgotny jak zwykle, gorący. I trochę nijaki, nasączony zmęczeniem tygodnia i poczuciem, że —bo ja wiem— może ja coś powinienem: może zobaczyć w telewizji. Zrobić coś dla. Porozmawiać z. Zgłosić się na. Bo ja wiem. Wieczorem, to znaczy przed chwilą, usiadłem z instrumentem i zupełnie nieoczekiwanie i samo z siebie —bo ja nigdy tej piosenki nie grałem; nie pamiętałem, że istnieje (ale kiedyś miałem kasetę z błękitną okładką, oryginał)— wybrzmiało Jestem zespołu Perfect. ...

Zderzenia cywilizacji: tam i z powrotem

Przez przeszło cztery i pół roku krążyłem po Ameryce Łacińskiej. Nagle znalazłem się na chwilę — dwa i pół miesiąca — w środkowej Europie: we Wrocławiu, w Warszawie, w Bratysławie. W drodze powrotnej odwiedziłem jedne z największych lotnisk na świecie: Heathrow w Londynie, Benito Juarez w Meksyku, Guarulhos w Sao Paulo. Wreszcie: dotarłem do Santa Cruz de la Sierra, Boliwia. Zderzenie cywilizacji: tam i z powrotem Jest dużo myśli na ten temat. Jedna z nich to ta, że podróżowanie, przemieszczanie się, jest konieczne. Cztery i pół roku starczyło, by Ameryka Łacińska stała się dla mnie normalna. Przestała szokować, dziwić. Dawno już nie robię zdjęć na targach, bo kobieta w kolorowej sukni, z dzieckiem w chuście na plecach, sprzedająca dwadzieścia rodzajów papryczek chili na skraju ruchliwej ulicy jest dla mnie najnormalniejszym widokiem na świecie. W drugą stronę, gdy wróciłem do Polski, wszystko nagle stało się interesujące, zagadkowe, wciągające. Czułem się wielo...

Z pamiętnika młodego pisarza (5): wiersz o serwerowni

nie rozpoznaję znajomych profili w czapkach tam, gdzie mijamy się najczęściej, śnieg jest bardziej rozbabrany a dłonie chłodne jak dane pomiędzy serwerowniami zagubione między domami, gdzie przyciśnięci do szyby przez kogoś tam z tyłu wyglądamy jakbyśmy machali Tak to przeczytałem i myślę sobie: no nie. Co to w ogóle. To jakieś silenie się. Mija już trzeci tydzień w Bratysławie, pamiętniczku. Ostatnio dużo pada, ale w poprzedni łikend pisarz wybrał się w Małe Karpaty. Małe Karpaty to bardzo przyjemny wynalazek: po pół godziny marszu z centrum Bratysławy, z dworca kolejowego europejskiej stolicy, człowiek jest już w zielonych górach. To mniej więcej tak jak w Lądku Zdroju: lądujesz na dworcu, tam jest taka kropa czerwona l zielona, która znaczy początek szlaku. Patrzysz na strzałkę i idziesz w górę za kolorowymi kreskami na drzewach. W Bratysławie jest tak samo, z tą różnicą, że Bratysława ma pół miliona mieszkańców. Las  Nie wiem czy w Polsce już też, ale n...

Z pamiętnika młodego pisarza (4): z Boliwii do Bratysławy

Drogi Pamiętniczku! Mówi się, że narzekanie nie prowadzi do niczego. Ja natomiast twierdzę, że narzekanie może nie, ale konstruktywna krytyka poparta konkretnymi sugestiami, kto wie… Ale do rzeczy: na ostatni wpis o  rozterkach dotyczących spokoju pisarza i o postulatach wprowadzenia pisarni powiatowych  kosmos odpowiedział wyjątkowo szybko. Brzmiałoby to jak czeski film, ale nie, ale błąd, bo nie czeski, tylko słowacki: od wczoraj urzęduję w pisarni w Bratysławie. Jak to sprawnie zauważył M.: to bardzo ciekawe, że Grupa Wyszehradzka płaci polskiemu fizykowi , żeby pisał po hiszpańsku książkę o Paragwaju na Słowacji. Zgadzam się, chociaż należałoby dodać to, co umknęło uwadze M.: że pół drogi z Wrocławia do Bratysławy spędziłem rozmawiając z obywatelem Bangladeszu po angielsku, w Katowicach zjadłem uzbecki kebab wsłuchując się z ruskie disco z lat 90', a do stolicy Słowacji wyruszyłem na pokładzie autobusu niemieckiego przewoźnika (który nota bene jeszcze niedawno nazywał...

Z pamiętnika młodego pisarza (3): pisarnia

Drogi Pamiętniczku! W ostatnim tygodniu, muszę Ci wyznać, prace literackie posunęły się wyraźnym skokiem na przód. Skok nastąpił dokładnie w dniach 12 i 13 kwietnia w związku z nagłym wyjazdem J. Czy ja chcę tu kogoś o coś oskarżać? Czy coś insynuuję? O nie, to po prostu prawda stara jak świat, że praca w domu nie daje rady (zwłaszcza gdy "dom" to jeden pokój, a w tym pokoju osoby są dwie). Oczywiście, zawsze jest jakiś zlew do przepchania, pranie do zrobienia, obiad do ugotowania, sjesta do przespania czy wąż to zabicia. Poraneczek Poprzednio były tarantule , ale wychodzi na to samo: człowiek mimowolnie opuszcza godziny pracy. Ja mówię, że biedna zwierzyna, przecież nikomu krzywdy zrobić nie chciała, pod łóżkiem schować się nic więcej, a tak to dostało w łeb kijem od szczotki i za pół godziny pożerały ją mrówki. Do poranka nie zostawiły ani kosteczki. No i to dziecko jeszcze, sznuróweczka taka. Ale nie miało być o wężu, tylko o pisaniu. W dzisiejszych czasach dwu...