Drogi Pamiętniczku! Na początku muszę Ci wyznać, że w ostatnim tygodniu nic nie napisałem. Teraz zastanawiam się co zrobić, żeby się usprawiedliwić, ale tak niepostrzeżenie, jakby mimochodem. Bo jeśli zrobię to otwarcie, to wszyscy pomyślą, że mam problemy z pewnością siebie i autoestymą. Spróbujmy tak: droga do Boliwii była wyczerpująca! (nie zauważyłeś, prawda?) Droga do Boliwii Alex podwiózł mnie na autobus. Tak pamiętniczku, dosyć z pedałowaniem bez sensu trzeci raz tego samego odcinka (patrz Ekwador): z Santa Rita do Yby Yau wróciłem nie stroniąc od metod motoryzacyjnych. W dalszej drodze — już pedałowanej — zacząłem kaszleć, a jak pisarz kaszle, to… to nie wiem, to kaszle. Trzeba by było wywrócić nieco chronologię, a żeby zrobić jeszcze większy bigos, to przejdziemy na czas teraźniejszy: otóż wracam sobie z wyjazdu studyjnego* w Chaco i Asuncion do Santa Rity. Autobus lat ma ze sto. Trzęsie. Przystaje, wchodzą panie, gorące bułeczki z manioku, wysiadaj...