Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Z pamiętnika młodego pisarza (5): wiersz o serwerowni

nie rozpoznaję znajomych profili w czapkach tam, gdzie mijamy się najczęściej, śnieg jest bardziej rozbabrany a dłonie chłodne jak dane pomiędzy serwerowniami zagubione między domami, gdzie przyciśnięci do szyby przez kogoś tam z tyłu wyglądamy jakbyśmy machali Tak to przeczytałem i myślę sobie: no nie. Co to w ogóle. To jakieś silenie się. Mija już trzeci tydzień w Bratysławie, pamiętniczku. Ostatnio dużo pada, ale w poprzedni łikend pisarz wybrał się w Małe Karpaty. Małe Karpaty to bardzo przyjemny wynalazek: po pół godziny marszu z centrum Bratysławy, z dworca kolejowego europejskiej stolicy, człowiek jest już w zielonych górach. To mniej więcej tak jak w Lądku Zdroju: lądujesz na dworcu, tam jest taka kropa czerwona l zielona, która znaczy początek szlaku. Patrzysz na strzałkę i idziesz w górę za kolorowymi kreskami na drzewach. W Bratysławie jest tak samo, z tą różnicą, że Bratysława ma pół miliona mieszkańców. Las  Nie wiem czy w Polsce już też, ale n...

Z pamiętnika młodego pisarza (4): z Boliwii do Bratysławy

Drogi Pamiętniczku! Mówi się, że narzekanie nie prowadzi do niczego. Ja natomiast twierdzę, że narzekanie może nie, ale konstruktywna krytyka poparta konkretnymi sugestiami, kto wie… Ale do rzeczy: na ostatni wpis o  rozterkach dotyczących spokoju pisarza i o postulatach wprowadzenia pisarni powiatowych  kosmos odpowiedział wyjątkowo szybko. Brzmiałoby to jak czeski film, ale nie, ale błąd, bo nie czeski, tylko słowacki: od wczoraj urzęduję w pisarni w Bratysławie. Jak to sprawnie zauważył M.: to bardzo ciekawe, że Grupa Wyszehradzka płaci polskiemu fizykowi , żeby pisał po hiszpańsku książkę o Paragwaju na Słowacji. Zgadzam się, chociaż należałoby dodać to, co umknęło uwadze M.: że pół drogi z Wrocławia do Bratysławy spędziłem rozmawiając z obywatelem Bangladeszu po angielsku, w Katowicach zjadłem uzbecki kebab wsłuchując się z ruskie disco z lat 90', a do stolicy Słowacji wyruszyłem na pokładzie autobusu niemieckiego przewoźnika (który nota bene jeszcze niedawno nazywał...