nie rozpoznaję znajomych profili w czapkach tam, gdzie mijamy się najczęściej, śnieg jest bardziej rozbabrany a dłonie chłodne jak dane pomiędzy serwerowniami zagubione między domami, gdzie przyciśnięci do szyby przez kogoś tam z tyłu wyglądamy jakbyśmy machali Tak to przeczytałem i myślę sobie: no nie. Co to w ogóle. To jakieś silenie się. Mija już trzeci tydzień w Bratysławie, pamiętniczku. Ostatnio dużo pada, ale w poprzedni łikend pisarz wybrał się w Małe Karpaty. Małe Karpaty to bardzo przyjemny wynalazek: po pół godziny marszu z centrum Bratysławy, z dworca kolejowego europejskiej stolicy, człowiek jest już w zielonych górach. To mniej więcej tak jak w Lądku Zdroju: lądujesz na dworcu, tam jest taka kropa czerwona l zielona, która znaczy początek szlaku. Patrzysz na strzałkę i idziesz w górę za kolorowymi kreskami na drzewach. W Bratysławie jest tak samo, z tą różnicą, że Bratysława ma pół miliona mieszkańców. Las Nie wiem czy w Polsce już też, ale n...