Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Na południe IV: Neuquén

Wypocząłem. Zabrakło mi jedzenia. Zjadłem soczewicę z czosnkiem i przesiedziałem dwie godziny przed jedynym sklepem w okolicy. Zjawił się sprzedawca. Nie sprzedawał wiele: paczki ciastek, puszki, ser. Już czuję, że jestem w drodze. Czuję, że to dobrze. Zobacz też --->  Na południe III: Rio Negro Gdy wyjeżdżałem, zapowiadało się na deszcz. Wiał intensywny wiatr z południa. Nie byłem przy siłach: na śniadanie zjadłem niewiele, poza tym miałem wrażenie rozstroju żołądka. Przystanąłem niecałe dziesięć kilometrów za miasteczkiem. Otworzyłem termos z gorącą wodą, zaparzyłem mate. Mijało blisko dziewięć miesięcy od chwili, kiedy wiadomość o całkowitym zamknięciu dróg w Argentynie unieruchomiła mnie w Junin de los Andes. Wciskałem w siebie chleb, popijałem gorzki napar i patrzyłem na wijącą się w dole rzekę Chimehuin. Powoli, stopniowo, ale jednak z każdą chwilą czułem się spokojniejszy. W mgnieniu oka przyzwyczaiłem się do bycia w drodze: już, od razu, po kwadransie pedałowania. Miałem...

Diego Maradona: odszedł symbol

Zmarł Diego Maradona i —nie mogło być inaczej— w Argentynie rozgorzał spór. Jedni chcą czcić "boga piłki", drudzy —bo w Argentynie grupy zawsze są dwie— kpią z uwielbienia dla "narkomana i macho". Wśród zwyczajowo spolaryzowanych komentarzy, zdarzają się jednak perełki takie jak poniższy tekst. W mojej opinii, Alejandro Joma wyjątkowo trafnie oddał znaczenie Diego dla Argentyny. Pozwolę sobie zamieścić tłumaczenie. "Umarł Diego. Ten sam Diego, który urodził się w ubogiej dzielnicy Fiorito, ten Diego, który wydał pierwsze zarobione pieniądze na dużą pizzę z mozarellą dla swojej matki; Diego, który miał dzieci i który pod koniec życia zaczął nawiązywać z nimi kontakt; ten Diego który zdradzał swoje żony, zażywał narkotyki, ten Diego, który miał problemy z alkoholem, Diego ziejący nienawiścią do gejów, lesbijek i osób trans, Diego agresywny i brutalny, Diego, który miewał rację i który się mylił, i który tymi pomyłkami obciążył życiorysy innych. Ten sam Diego, któ...

Patagonia przygnębia

Patagonia to przestrzeń, ale za drutami Wydaje mi się, że wszystko [co jest ze mną nie tak], nawet obecny nowotwór, rodzi się w Japonii. Rodzi się z głębokiego przygnębienia życiem w społeczeństwie, które nie jest wolne   — mówi synowi Tiziano Terzani w książce-rozmowie "Koniec jest moim początkiem". W marcu 2020 roku w Argentynie ogłoszono kwarantannę w związku z pandemią COVID-19. Zakaz poruszania się po kraju przeciąga się do dziś. To dlatego przyszło mi spędzić przeszło osiem miesięcy w Junín de los Andes, niedużej miejscowości w północnej Patagonii. Junin jakoś mi nie leżał. Wciąż nie leży. Ale —mówiłem sobie— nie należy zrzucać winy za własne przygnębienie na czynniki zewnętrzne. Źródeł przygnębienia należy szukać wewnątrz: oto dojrzałe podejście do sprawy. Przyglądałem się więc sobie od środka, jednak cały czas miałem wrażenie, że jest coś jeszcze, coś poza mną, coś przemożnego, co nie pozwala mi nabrać wiatru w żagle i ciąży jak kula u nogi, czy raczej u głowy. W miar...

Święto narodowe, czyli czyje?

9 lipca w Mina Clavero, Argentyna Dziewiąty lipca 2019 roku spędziłem w Mina Clavero, miasteczku za górami w samym sercu Argentyny. Tego samego dnia, ale w 1816 roku, w Tucumánie podpisano śmiałą deklarację: oto ówczesne Zjednoczone Prowincje Rzeki La Plata zrywały zależność polityczną od hiszpańskiej Korony. Dziś dziewiąty lipca wymalowany jest w kalendarzach na czerwono, z notatką: Dzień Niepodległości. Wolne od pracy. Miesiące poprzedzające to najważniejsze z narodowych świąt spędziłem na pustkowiach, w wioskach i drugorzędnych miastach północy kraju. W spotkaniach z wolnomyślicielami, pustelnikami, ludźmi teatru i włóczęgami zamieszkującymi tamte regiony utrwalałem się w przekonaniu, że wszyscy jesteśmy równi. Potem dotarłem do Mina Clavero. Dzień niepodległości. Święto narodowe.  Na urokliwym nabrzeżu rzeki ustawiono metalową scenę. Na podwyższenie wkroczyli ludzie w garniturach. Wszyscy — mężczyźni. Na dole, pod ich stopami, defilowali inni ludzie, tym razem w mundurach,...

Dokumentalista to ktoś, kto nie wie

Znajoma psycholożka zaprosiła mnie, by wspólnie przeprowadzić kilka lekcji z metod jakościowych na Uniwersytecie Areandina w Bogocie. Te nieoczekiwane trzy godziny w roli nauczyciela okazały się dobrą okazją, by przyjrzeć się z dystansu własnym technikom pracy jako —tak to nazwijmy— dokumentalisty.  Nigdy wcześniej nad tym nie myślałem. Brałem kamerę, notatnik, bo ja wiem, włączałem intuicję. Teraz miałem o tym opowiedzieć. Jeszcze raz pandemia dała przestrzeń na chwilę refleksji.  Z Lecko Zamorą w Puerto Tirol, Argentyna, fot. Maira Martinez Ktoś pamięta Malenę? U Maleny zatrzymałem się dwa razy: najpierw, gdy  zostawiłem u niej rower i pojechałem raz jeszcze do Wenezueli . Następnie wróciłem, był styczeń 2016 roku, spotkałem kolegę Strzeżysza , a potem  ruszyłem w kierunku Medellín . Kontakt, jak to bywa z niektórymi kontaktami w podróży, pozostał. Podczas pandemii takie kontakty się przydają i pozwalają nie zwariować w ciasnocie czterech ścian na dalekiej patagońs...