Zmarł Diego Maradona i —nie mogło być inaczej— w Argentynie rozgorzał spór. Jedni chcą czcić "boga piłki", drudzy —bo w Argentynie grupy zawsze są dwie— kpią z uwielbienia dla "narkomana i macho". Wśród zwyczajowo spolaryzowanych komentarzy, zdarzają się jednak perełki takie jak poniższy tekst. W mojej opinii, Alejandro Joma wyjątkowo trafnie oddał znaczenie Diego dla Argentyny. Pozwolę sobie zamieścić tłumaczenie. "Umarł Diego. Ten sam Diego, który urodził się w ubogiej dzielnicy Fiorito, ten Diego, który wydał pierwsze zarobione pieniądze na dużą pizzę z mozarellą dla swojej matki; Diego, który miał dzieci i który pod koniec życia zaczął nawiązywać z nimi kontakt; ten Diego który zdradzał swoje żony, zażywał narkotyki, ten Diego, który miał problemy z alkoholem, Diego ziejący nienawiścią do gejów, lesbijek i osób trans, Diego agresywny i brutalny, Diego, który miewał rację i który się mylił, i który tymi pomyłkami obciążył życiorysy innych. Ten sam Diego, któ...