Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2011

Pomidory lub Tomasz poszukuje

Współlokator mój imieniem Tomasz , znany kucharz prowadzący znanego bloga o znanym gotowaniu http://student-gotuje.blogspot.com/ wybiera się do Hiszpanii porzucać się z ludźmi pomidorami . Bo tam, w tej Hiszpanii (a konkretnie to w Buñol ), mają taki dzień pod koniec sierpnia jak Tomatina kiedy to wszyscy mieszkańcy i przyjezdni rzucają się pomidorami. Ot taka zabawa. A więc Tomasz, znany kucharz prowadzący itd. wybiera się tam autostopem i szuka towarzystwa, co by nie jechać sam (np. jak zostanie zabity pomidorem to żeby miał go kto znieść z placu boju). Wyprawa jest to nie byle jaka, dlatego Tomasz opublikował skrzętnie wymagania stawiane kandydatkom/kandydatom (to link jest, trzeba kliknąć). Sam Tomasz jest przedstawicielem rozlicznych zalet. Ograniczmy się do tego, że jest optymistą i jak trzeba to i latawiec zrobi, o. Ponadto zna Niedźwiedzia Janusza (hoduje go w pokoju) i tak jak i on czasem horyzont muska smutnym wzrokiem swym .

Paragon z podróży

A mogę się pochwalić mogę mogę mogę? Bo istnieje sobie taka strona jak Paragon z podróży (podlinkuję, a niech mają). Ogólnie rzecz biorąc na stronie owej możemy znaleźć krótkie opisy - "paragony" - podróży takich jakich lubię, czyli niskobudżetowych. Ostatnio odbył się konkurs na taki paragon. Moje Zakaukazie oraz Gorgany zajęły odpowiednio trzecie i trzynaste miejsca. Resztę, łącznie 15 nagrodzonych paragonów, możecie zobaczyć tutaj . Ogólnie całkiem fajna idea. Myślę, że może się taki paragon komuś przydać (ale chyba reklamacji na jego podstawie nie zrealizujemy).

Wszystkie kopce Krakowa

Od dawien dawna miałem zamiar zrealizować tę wycieczkę: przejechać się rowerem po Krakowie odwiedzając jego wszystkie kopce . W sensie te takie znane i z nazwą. Takich kopców jest pięć (tak tak, pięć, nie cztery). Najbardziej znany jest oczywiście Kopiec Kościuszki . Za tę sławę jednak trzeba zapłacić (8zł ulgowy, 10zł normalny). Drugi kopiec związany z polskim bohaterem narodowym to Kopiec Piłsudskiego . Dwa kolejne mają bardziej legendarne konotacje: Kopiec Kraka i Kopiec Wandy . Niewielu słyszało natomiast o Kopcu Jana Pawła II , ale to zrozumiałe. Dlaczego? Przekonacie się niżej. W Krakowie był jeszcze jeden kopie - Kopiec Esterki , niby to kochanki króla Kazimierza Wielkiego. Pochodził z (niby to) XIV wieku. Został zniszczony w latach 50. minionego wieku gdy budowano stadion WKS Wawel. Nie ma go, więc go Wam nie pokaże. Wszystkie inne zobaczycie niżej. Najlepszy jest oczywiście Kopiec Kraka , wiadomka. Kopiec Piłsudskiego Podróż swą rozpocząłem od odwiedzenia Kopca Piłsu...

Poszukiwana, poszukiwana!

lifeasanexperiment.com Poszukiwana jest towarzyszka podróży! (Jakby to czytał jakiś obrońca/obrończyni równości płci i bardzo był oburzony/oburzona, że akurat towarzyszka, a nie towarzysz, to informuję iż delikatnie mówiąc podróżowanie dwóch chłopów autostopem jest niełatwe.) Cel :  wschód, przez co się rozumie głównie dużo czasu w Iranie, ale też Gruzja, Armenia, Syria może, a może jak się da załatwić wizę to Uzbekistan  + Abchazja i północny Kaukaz jak się uda załatwić wizę do Rosji Transport : autostop Czas : lipiec i sierpień Koszt : szacowałbym na 2000zł (tylko nie mówcie, że dużo, na pewno niewiele więcej, niż normalnie się wyda w 2 miesiące za mieszkanie, jedzenie itp.) Ja : jestem Wojtkiem z Krakowa i lat mam 23 : ) Ogólnie to będzie super, wrażenia gwarantowane, podróż życia i te sprawy. Na pewno wszyscy marzą o tym od zawsze, a tu taka okazja no! Może się nie powtórzyć, więc piszcie, piszcie!

Odcinek IV: Stalin Avenue. Z cyklu Gruzja, Armenia i Iran autostopem.

(celem wprowadzenia zajrzyj tu lub tu )  Z Adżarii udaliśmy się do Kutaisi . Jest to jedno z większych miast w Gruzji. Nie ma tam może nic nadzwyczajnego ponad to, że mieliśmy tam nagrany nocleg z Hospitality Club. U Mirzy. Mirza był oczywiście bardzo miłym gruzińskim młodzieńcem. Mieszkał w niewielkim domku na ulicy Kostawy (postać z bardzo niedawnej historii Gruzji z tego co pamiętam), przed domkiem ogródek solidnie ocieniony gęstymi sieciami winogron. Matka Mirzy uraczyła nas kolacją i ogólnie było bardzo miło. Zdziwił nas natomiast fakt, że Mirza z matką rozmawiał czasem po gruzińsku a czasem po rosyjsku. Nieopodal Kutaisi jest piękny monastyr Gelati   - wspaniałe, klimatyczne, ciche miejsce (akurat nie mam stamtąd zdjęć, ale umieszczę zdjęcia kolejnych monasterów i zobaczycie sami, że wszystkie są bardzo podobne - to jest niesamowite, że czy to monastyr z VIII wieku czy kościół w centrum Tbilisi sprzed kilku lat to styl jest mniej więcej zachowany) oraz katedrę Bagr...

Odcinek III: Witamy Państwa Gruzinów! Z cyklu Gruzja, Armenia i Iran autostopem.

(celem wprowadzenia zajrzyj tu lub tu )  Witamy Państwa Gruzinów! - tak łamana polszczyzną z uśmiechem na ustach przywitał nas pogranicznik patrząc w nasze paszporty. Chodziło mu oczywiście o Państwo Gruzinów - Sakartwelo - jak nazywają tam swój kraj. Niemniej jednak już na granicy dostaliśmy wyraźny sygnał, że jako Polacy jesteśmy w Gruzji mile widziani. Zaraz za granicą, w kantorze, zostaliśmy wypytani czy wybraliśmy nowego prezydenta, a przy jednym z barów na podgranicznym bazarku spotkaliśmy (a kogo mogliśmy spotkać?) dość liczną grupę Polaków. Byli ze Śląska zdaje się i okropnie narzekali na wszystko. Że w Gruzji jest brudno, że nie ma co zjeść, że nie ma nic ciekawego, że wszystko jest przeterminowane itd... Oczywiście, jak się okazało później, we wszystkim się mylili. Nie wiem jak oni zwiedzali ten kraj. Co do brudu - fakt, większość miast nie grzeszy czystością. Ale jeśli chodzi o jedzenie to jest ono wspaniałe. Spotkani Polacy narzekali że nie ma mięsa (WTF?). Za każdy...

Żagle w Krakowie - Zalew Bagry

Tym razem podróż bardzo krótka - jak dla mnie to wyszło góra kilometr. Otóż jest tak, że mieszkam na Podgórzu . Podgórze jak wiadomo to centrum wszechświata i kraina wszelkiego dobrobytu, dzięki czemu wszystko mam blisko: kopiec Kraka, Wisłę, hurtownie win gruzińskich, sklep rowerowy, dwa najnowsze krakowskie muzea: Fabryka Schindlera i MOCAK... No słowem wszystko czego potrzeba. Często zresztą dowiaduje się o kolejnych wspaniałych przybytkach, które mam pod nosem. Tym razem był to Zalew Bagry (intryganci powiedzą, że to już nie Podgórze, a Płaszów, ale i tak mam blisko). zagle.kielce.com.pl Jestem również okropnie zapalonym żeglarzem (śródlądowym), który drzewiej pływał rok rocznie, a obecnie od lat paru jakoś się nie składa, żeby wyjechać na Mazury . Tym większa była moja radość, że żeby pożeglować muszę przejechać tylko parę przeczniczek rowerkiem/przejść pieszo/zapakować się do samochodu Rynn (tej Rynn od tego bloga ) żeby już radośnie i z pasją oddać się żeglar...