Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2012

Głowy Lenina z Białorusi

Najpierw uprzejmie proszę włączyć sobie poniższą piosenkę, a potem już można oglądać dalej. Lenin Główny, z Mińska, czuwa nad obywatelami stolicy

Polski obóz koncentracyjny

Tak, tak, polski obóz koncentracyjny istniał nie tylko w przemówieniu laureata Pokojowej Nagrody Nobla "na zachętę", amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy. Istniał również w II RP. EwroOpt w Berezie - Was interesuje konkretnie tylko część związana z konslagrem ? Starsza pani z okręgowego muzeum w Berezie prowadzi mnie przez wygaszone sale z figurami ludzi pierwotnych. Dalej mijamy suszone motyle i wypchane zwierzęta. Zatrzymujemy się na pierwszym piętrze, gdzie moja "przewodniczka" zapala światło w pokoju, którego połowę stanowi niewielka, złożona głównie ze zdjęć, ekspozycja. - Budynki konslagiera już widzieliście? Widziałem. Stoją przy ulicy Lenina,  na przeciwko cerkwi. W jednym mieści się supermarket EwroOpt, w drugim galeria i przedszkole. Muzeum w Berezie

Tien Szan - dzień 5

Dni 1 i 2 są tu, natomiast 3 i 4 tam . Pora zakończyć tę nierówną walkę: w dzisiejszym programie zapraszam Cię drogi Czytelniku na opis ostatniego, piątego dnia w Tien Szanie. W dolinie rzeki Jeti Oguz zaczyna się to, czego prawdziwi podróżnicy nie lubią najbardziej, czyli turyści. Ba, żeby tylko turyści. Niedzielni turyści! Bo nie wiem czy zauważyliście, ale w polskim internecie podróżniczo-turystycznym pojawia się raz na czas ostra dyskusja na temat tego kto to jest turysta a kto podróżnik. Ten drugi ma oczywiście uczulenie na tego pierwszego. Tu patrz np. Kwestionariusz Identyfikacji Elitarności Podróżnika . Scenka rodzajowa z kirgiskiego CPNu - panie, zatankuj pan osła!

Jak wiersz Bykaua - reportaż z Białorusi

No cóż, od czasu do czasu wypada napisać coś mniej głupawego niż zwykle. Tekst, którego motywem przewodnim nie są dziurawe jeansy , bydło (nie)parzystokopytne czy korzystanie z toalety . Zapraszam na krótki reportaż z Białorusi. O tym, że tam oprócz Łukaszenki normalni ludzie żyją. Tekst ukazał się w Drugim Obiegu . Jak wiersz Bykaua Mijamy szkołę, były klasztor i boisko urządzone na miejscu żydowskiego cmentarza. Przecinamy rynek z pomnikiem Lenina, który udało się przesunąć na róg placu. Na przeciwko ratusza w Nieświeżu – modnego miejsca na zawieranie ślubów – stoi kino. Wiktar wybrał się tam ostatnio na film, ale operator odwołał seans, bo na sali siedziały tylko dwie osoby. Zamek Radziwiłłów w Nieświeżu

Tien Szan - dzień 3 i 4

Po dwóch pierwszych dniach ruszamy dalej wgłąb Wolnej Republiki Koni i Baranów . Jako, że pochodzę z Wolnej Republiki Baranów, to dziwią mnie tylko konie [haha. ha. taki tendencyjny żart]. Znad cudownego jeziora Alakol schodzę do doliny rzeki Karakol. Po drodze mijam pozostałości po rosyjskich turystach. Na ten widok mój ogromny szacunek do tych ludzi rośnie jeszcze bardziej. Miejsce na namiot, które polecali mi napotkani Ruscy Droga ciągnie się w dół wzdłuż strumienia, który wycieka spomiędzy skał trzymających jezioro. Śmiesznie to wygląda, jak wielka wanna, z której powoli wycieka woda po kąpieli. To skojarzenie jest uderzające - nawet, jeśli żyje się w mieszkaniu z panelem prysznicowym jeno, a od miesiąca myje się w... no, jak tam wyjdzie. A jak nie wyjdzie, to nie.

Tien Szan - dzień 1 i 2

Po nieskładnym preludium ruszamy wreszcie w Tien Szan (uwaga, będzie 10 milionów zdjęć). Rankiem mijają mnie pasterze pędzący bydło w górę rzeki, więc i ja ruszam. W górę rzeki, chociaż nie tej co trzeba. Poszedłem najpierw w górę Aksu, potem przedarłem się przez grzbiet i znalazłem się we właściwej dolinie. Dlaczego? Bo tak mi powiedziała mapa. I to nie jedyny raz, kiedy delikatnie zrobiła mnie w konia - do doliny Araszan można iść od razu, bezpośrednio, ale jakbym tam poszedł nie spotkałbym zabłąkanego w lesie czarnego konia i nie patrzyłbym na dolinę w ten sposób: W dole rzeka Araszan Wspomnianą mapę można dostać w Biszkeku w Geoidzie na Kijowskiej 107. Sklepik jest dość ukryty, ale autochtoni widząc zdezorientowanych turystów w okolicach numeru 107 bez pytania wskazują ręką gdzie należy się udać. Mapa ta nie jest najlepsza. Trzeciego dnia spotkałem Francuza, który pokazał mi porządniejszą nieco. Było tam zaznaczone nieco więcej ciekawych tras, niż na tej z Geoidu (tam jes...