Właściwie jak to jest, gdy się wjeżdża na Białoruś? Więc najpierw jest pociąg i Brześć. I pierwsze co w tym Brześciu, to dziwisz się, że ON, czyli Lenin, że on rzeczywiście tam stoi. Z lewej strony rzeki ludzie biegają do tesco, prowadzą prywatny biznes i czasem niektórzy zaczytują się w Korwinie, a na prawym brzegu - Włodzimierz Ilicz. Jak gdyby nigdy nic, zupełnie jakby nic się nie zmieniło od jakichś stu lat. Najpierw jednak przejeżdżasz przez Polskę, kraj stereotypu. Więc straszą cię po drodze, chociaż mieszkają nad Bugiem, ale po lewej stronie, a więc straszą cię, że ci po prawej, chociaż na wioskach po lewej i po prawej ciągną tak samo te samogłoski i piją tyle samo wódki, to jednak ci z lewej źle mówią o tych po prawej. Że pobiją, okradną, porwą. A ci po prawej? Mają nawet ulicę Mickiewicza, to chyba nie są tacy źli. Idziesz do kibla. Dajmy na to: na dworcu w Brześciu. 700 rubli. Odliczasz: jedna, dwie, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem setek. Cały stos banknotów za...